Są różne zwierzątka domowe, kotki, pieski, żółwie… mogą być
też białe myszki, ale Malwina i Gniewosz mają najprawdziwszego domowego smoka.
A było to tak:
„Pompon wylazł któregoś dnia z odpływu umywalki. Był mały i
łysy – miał różową, prześwitującą skórę, przez którą widać było bijące serce i
kawałek kiełbaski w przełyku.”
Pompon w rodzinie Fisów wyrósł na wspaniałego,
inteligentnego SMOKA. O jego dorastaniu, sprawie znikania korniszonów i o tym,
kto wtarł sobie najlepszy krem mamy w chitynowe blachy na pupie przeczytać można
w tej książce.
Dyktando Pompona (z okładki książki):
„Zapadał smok.
Mżyło i dżdżyło. Smokradła dobiegał
rzekot i rechot. Gesty smok spowijał
ulice. Bulwarem nadchodził smokny
mężczyzna w smoklistoczarnym smokingu.
– Smokłem –
mamrotał i złorzeczył. – Wyglądam jak
smora! Zaiste – jego smokły smoking
nie szedł w parze smokasynami.
Przesmoczył kałużę.
Cygaro wysmoknęło mu się z dłoni.
– Ach! Zatem no smoking! Nic to! I tak było bez smoku… – Wyłuskał z butoniery smokowity smokołyk i zaczął go smoktać metodycznie. Powróciło
wspomnienie smoknonsensu, złożonego
na smokłym licu pewnej damy. Ach,
gdybyż nie smowa jej braci! Gdybyż
nie ten smoczek narciarski z Wisły,
który rozsmokował się w smoku jej ust!”
(UWAGA! Jeśli, pisząc dyktando Pompona, zrobiłeś mniej niż
osiem błędów – w żadnym wypadku nie czytaj tej książki!)
Dodam jeszcze, że Pompon, gdy stał się całkiem dorosłym
smokiem, zamieszkał, wraz z żoną Pepsikolą, w Krakowie pod wawelskim wzgórzem.
Małżeństwo smoków zostało rodzicami parki smoczych bliźniąt –Pulpeta i
Prudencji, ale o tym już w następnej książce z tej serii…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz